Wiemy, że nie opisałyśmy wczorajszego dnia, ale tak naprawdę nie wydarzyło się nic ciekawego, bo w końcu co ciekawego może być w zwiedzaniu bardziej różowej kopii Trottingham? Nic, a zwłaszcza gdy jest tyle różowego. Ale przejdźmy do dnia dzisiejszego.
Wstałyśmy rano, zjadłyśmy śniadanie, a potem poszłyśmy się pakować, ale zajęło nam to dłużej niż naszym mamom, więc szybko wzięłyśmy walizki i zeszłyśmy na dół. Ja, Moon, wlokłam swoją na kółkach za rączkę, a ja, Sun, wzięłam ją za pomocą magii. Teoretycznie mogłyśmy poczekać na służących, ale nie miałyśmy ochoty spędzić tu ani minuty dłużej. Dobiegłyśmy pod drzwi wejściowe, ale naszych mam nie było. Gdybyśmy przyszły pięć minut później nie byłoby nic dziwnego. Nasze mamy czekałyby na nas, a my spokojnie wsiadłybyśmy do rydwanów nieświadome prawdy, ale niestety los chciał, że zeszłyśmy właśnie wtedy, gdy krzyk Luny rozdarł ciszę.
- Zostaw nas! - wrzeszczała.
Pobiegłyśmy w tamtą stronę kompletnie zapominając o bagażach. W najciemniejszym zakątku holu Molestor zaatakował Celestię i Lunę! Rzuciłyśmy na niego i już po chwili leżał znokautowany na ziemi, a my siedziałyśmy na nim.
- Jak śmiecie! - wrzeszczał. - Jak śmiecie?! Jestem waszym ojcem!!!
Odskoczyłyśmy przerażone, a on wstał.
- Och, widzę, że nic nie wiecie - uśmiechnął się wrednie. - W takim razie może czas na rozmowę z waszymi matkami?
- Mamo? - zaczęłyśmy chórem.
Celestia i Luna wymieniły spojrzenia, po czym oznajmiły:
- Porozmawiamy gdy wrócimy.
Nie ma sensu opisywać podróży, gdyż była bardzo nudna i stresująca, ponieważ cały czas myślałyśmy o tej tajemnicy.
Gdy doleciałyśmy i wypakowałyśmy bagaże ulokowałyśmy się w pokoju Moon. Siedziałyśmy na jej łóżku owinięte w koc ze srebrnego kaszmiru, a nasze mamy usiadły na kanapie i opowiedziały nam całą historię od początku. Nie miałyśmy już żadnych tajemnic, a prawda chyba nam pomogła, bo teraz przynajmniej wiemy kim jesteśmy. Gdy poszły długo o tym rozmawiałyśmy i doszłyśmy do wniosku, że bez względu na naszego ojca i Molestynę, która okazała się być naszą przyrodnią siostrą, pozostaniemy takie same i nie staniemy się takie jak oni.
Aktualnie siedzimy i zajadamy się ciasteczkami z czekoladą przy pisaniu, więc stąd te okruchy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz